Część Druga- One...
- Siostro Lapis, podłączyć drugą porcję, tym razem już tylko sto mililitrów płynów oraz sporządzić i podać dziesięć miligramów hydroksyzyny dożylnie. Sen pacjentki jest dosyć niespokojny – rzucił lekarz, w zasadzie tylko i wyłącznie po to, by było śmieszniej.
- Dobrze, już podłączam. – Niewinna kobieta wyglądająca na nie więcej niż szesnaście lat ubrana w skromny fartuszek, odpowiedziawszy słodkim głosikiem szybko podbiegła do ciężarnej i zaczęła uwijać się przy wykonywaniu poleceń. Zmieniła kroplówkę i zaczęła grzebać w malutkiej szufladce w poszukiwaniu ampułek, które miała rozwodnić. Już miała wyciągać znalezisko, kiedy zauważyła przy drzwiach czarnowłosego, przystojnego mężczyznę w trochę przydługich, czarnych włosach i garniturze tego samego koloru.
- Kochanie! – wykrzyczał swoim miękkim i dźwięcznym głosem na szpitalnej sali segregacji, a jego czerwone tęczówki zaświeciły od kręcącej się w jego oku łezki. W tej samej chwili pielęgniarka momentalnie zdębiała i upuściła ampułkę z lekiem.
- Ale proszę pana! – Zaczęła machać rękoma w obłędzie. – Ja właśnie podłączam jej kolejną porcję płynów i podaję leki na uspokojenie! Proszę mi nie przeszkadzać! Przepraszam pana bardzo, ale nie mogę pana dopuścić na chwilę obecną do pacjentki! Gomenasaaaaaaaaaaaaaai! – Niebieskowłosa pielęgniareczka zaczęła piszczeć i panikować. – Proszę przejść do doktora Shion! On udzieli panu informacji! Przepraszam jeszcze raz! Proszę przejść do drzwi po lewej! – Wskazała ręką drogę nie w tą stronę, co trzeba, niemalże płacząc i kłaniając się jeszcze niżej.
Mężczyzna, nie wiedząc, jak ma zareagować na zachowanie pielęgniarki, skierował swoje kroki do pomieszczenia, do którego drogę wskazywał mu palec dziewczyny... albo może i kobiety... Położył dłoń na klamce i spojrzał na swoją żonę.
Nie była ona idealnie piękna, chociaż jeśli zobaczyłbyś ją po raz pierwszy, powiedziałbyś, że bozia jej buźki nie poszkodowała. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się i dokładnym przeanalizowaniu jej rysów twarzy można było zauważyć jakiekolwiek niedoskonałości... Ale nie była brzydka. Można nawet się było wysilić, by stwierdzić, że jest naprawdę ładna, a kiedy użyłaby odrobiny maskary, pudru, podkładu, czy bronzera byłaby niemalże zjawiskowa.
Miała lekko owalną twarz i czarne włosy. Grzywka stopniowo układała się jej w stronę lewego oka i kończyła nad linią łuku brwiowego wyznaczonego krągłymi, wąskimi i kształtnymi brwiami, pod którymi można było zobaczyć małe, ale ładnie ułożone oczka. Wprawne oko mogłoby zauważyć, że oczodoły wydają się być osadzone na dużych, okrągłych i ładnie wystających kościach policzkowych z urokliwym, a jakże naturalnym rumieńcem, pomiędzy którymi znajdował się spory nos. Nie wyglądał on jakoś źle, pomimo tego, że był lekko kartoflowaty i nieproporcjonalnie duży względem jej oczu i wąskich, chociaż pełnych ust koloru miodowego, dębowego drewna.
Jej czarne włosy jak zwykle, pomimo tego, że była nieprzytomna od ponad godziny, były niezmiennie ułożone. Niewielki kosmyk z prawej strony był ułożony za uchem, a pęczek wyższej partii włosów nienagannie je zakrywał, tworząc efekt niesymetrycznej, barokowej zasłony na jej bladym czole... W zasadzie... To wyglądała uroczo w tej białej pościeli, chociaż do niewinności dużo jej brakowało... Nie pasowała tutaj tylko ta słitaśna, przerysowana dziewczynka z dziwną fryzurą, która biegała obok niej w przykusym fartuszku! Yuuma! Miałeś wejść do lekarza, a nie gapić się na mordę, którą widzisz codziennie po średnio dwie godziny! Co z tego, że czasami zapominasz, że pracujesz w biurze od dziewiątej do siedemnastej, a nie w terenie od piątej rano do dwudziestej pierwszej, w porywach do drugiej w nocy...! No ok, powiedzmy, że można mu to wybaczyć...
Brunet zapukał dwa razy i popchnął drzwi z krzywo przyczepioną plakietką z napisem 'dr. Kaito Shion'. Jeszcze raz przez ułamek sekundy rzucił okiem na swoją ukochaną i wszedł do gabinetu bez pozwolenia.
Na biurku granatowowłosego doktora siedziała inna pielęgniarka w równie kusym fartuszku i niejednoznacznej pozie.
- Panno Merlinite, proszę nie przeszkadzać. Mamy petenta – odpowiedział dziwnym głosem. Opalona brunetka z gumą w buzi nadmuchała balon i ocierając się bokiem o mężczyznę wyszła za drzwi, trzaskając nimi z impetem.
-Umm... Ja bym się chciał dowiedzieć, co z moją żoną! – wykrzyknął brunet i szybko podszedł do biurka doktora.
-Hmm... Pan Sakimoto, tak?
- Dokładnie, to ja.
- Ach, rozumiem. No cóż. Stan pana żony jest stabilny i... No w zasadzie, tyle. Po prostu zasłabła. Podejrzewamy tło nerwowe... No... – zacinał sie co chwilę, jakby miał kłopot w spodniach. – Za kilka godzin powinna się obudzić... Oczywiście rozumiemy, że takie zajście w czasie ciąży zdarzyło się pierwszy raz... No... I co ja tam jeszcze mogę...
- Niech pan powie, co z dzieckiem! – Mężczyzna podniósł głos.
- A... Z dzieckiem? No nic, a co by miało być? Wypiszemy zwolnienie dla pani małżonki do czasu porodu, bo ten no... Jest w trzecim trymestrze już i... No...
'Co za pacan...' – przeleciało przez głowę czerwonookiemu.
- Jutro powinniśmy wypisać pacjentkę ze szpitala... Chyba... No... Ale raczej jutro już ją powinniśmy wypisać, ale o tym to już zadecydują lekarze z oddziału. Oczywiście powiadomimy pana... Ach! No tak. No i oczywiście, jak się obudzi, to przeniesiemy ją na ginekologię.
- Yyy... No tak... Dziękuję bardzo... – Jak najszybciej wyszedł z gabinetu i usiadł na stołeczku obok łóżka, na którym leżała jego żona... Złapał ją za dłoń.
* * *
Nauczycielka w ciąży siedziała spokojnie na szpitalnym murku z niewielką torbą ze swoimi rzeczami osobistymi i czekała na swojego męża, który miał ją odebrać i zabrać do domu. Z nudów obserwowała ludzi. Jedni wchodzili do szpitala, niektórzy chorzy palili sobie papierosy, inni opuszczali budynek po wizycie w swoich poradniach, a jeszcze inni po prostu spacerowali.
Uwagę kobiety niezmiernie przyciągnęły wychodzące ze szpitala postaci dwóch dziewczyn. Obie były bardzo ładne i miały długie, zjawiskowe włosy. Wyglądały zupełnie jak te gwiazdy pop'u z telewizji. Hatsune Miku i IA... Pewnie, to jakiś cosplay... Dziewczyny usiadły na murku niedaleko kobiety, zapaliły po papierosie, po czym szybko uciekły. Tylko... Zaraz, tej dziewczynie przypominającej Miku wypadła z kieszeni jakaś książeczka... Ale one były już tak daleko... Zaraz... Przecież to może być coś ważnego...
- Ej! Czekajcie! Wypadło wam coś! – Ciężarna szybko chwyciła mały, czarny notesik z dołączonym długopisem i zaczęła biec w ich kierunku...
* * *
-Mew... Mew... Żyjesz!? Wszystko w porządku!? Mew! Mew! Odpowiedz mi! To ja, Yuuma!
No to to by było na tyle LOLzz xD
SeeU :*
Kin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz