La tta
Tala lila li la tta
Tu la lila li la tta
li la tta
li la li na nananana...
Mogłabym opowiedzieć ci bardzo starą baśń, ale jeszcze przed dniem w którym się bawiliśmy i po tym dniu, kiedy to cię znowu zobaczę, w deszczowym ogrodzie, gdzie latam mimo, że nie mam skrzydeł!
Tą oto syntezą tytułów piosenek wspaniałej kompozytorki, jaką jest Kaori Ohkoshi zwana Kaoling, chciałbym rozpocząć dzisiejsze rozważania na jej temat. Tak, dobrze przeczytaliście- rozważania. Nie będę jej opisywał, ponieważ jej styl muzyki... no cóż. Nie zajmie to zbyt długo.
Fakty- Trochę kłamie. Piosenki 'ID.sys' oraz 'Ame no niwa' zostały wydane jeszcze przed wyjściem ich Vocaloidowych oryginałów. Mówię o płycie 'FREYJA.sys' :p pamiętacie jak się ciechałem jak głupi, że kumpela mi to shackowała z jakiegoś wietnamskiego forum?
Prezentowany styl muzyki- MAGICZNY neoklasyczny świat muzyki z wpływami etnicznymi, celtyckimi, dark wave'owymi, a nawet dream-popowymi.
Czego można się po nim spodziewać- j.w.
W jaką stronę może pójść- Zrezygnować z Vocaloidów i pisać piosenki tylko dla Lilie i RE: , i innych utaite z jakimi ściśle współpracuje.
Używanie głosów- Bez zarzutów, jest niemalże idealne.
Coverujący fandom- Jej piosenki są pisane 'pod głos', ale nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś ma trochę wyobraźni i skila do edycji wokali, będzie w stanie dobrać dobre glosy do danej piosenki ;)
No i w zasadzie o samej Kaoling to tyle ;) Wcześniej napisałem, że te wiadomości będą potrzebne do lepszego zrozumienia tego, na czym dzisiaj chciałbym się skupić. Mowa tutaj oczywiście o serii 'System', czyli piosenkach 'FREYJA.sys ~System Freyja~' oraz 'ID.sys ~A Poem of a Witch~'.
Najpierw omówię treść pierwszej części piosenki, czyli Freyji , by nie było tutaj jest link do coveru (w wykonie Lilie) ale za to z polskimi napisami :D W oryginale jest wykonywana przez CUL i Gumi w dosyć charakterystycznym układzie, w którym 'króluje' Karu :D
W tekście można doszukać się nawiązania do bóstw hinduistycznych (czy jakimikolwiek innymi... xD nie znam się :D ale do jakichś tam na bank!... Ja założę, że są to bóstwa hinduistyczne, by było śmieszniej!). Kościół katolicki, który ogólnie jest pojednany z hinduistami, twierdzi, że jest to religia Szatana, ponieważ odwołuje się do 'nieboskich' konwencji. O co w tym wszystkim chodzi? No już tłumaczę, by było szybciej na podstawie sytuacji lirycznej utworu. Jest tam coś o uwolnionym 'aniele'- oczywiście kościół wyraźnie mówi anioły są to duchy niebieskie, a tam jest, że ten 'anioł' (a dokładniej skrzydlata kobieta, która jest zniewolona światem) rozwija skrzydła i leci ku wolności- i tutaj pojawia się to, co najbardziej katolików boli! Kobieta ta porównuje się do Bogini, która nie dosyć, że jest zawieszona w próżni, czyli granicy między światem ziemskim a energetycznym (nie zalicza się do sfery sacrum) to jeszcze jest niedoskonała, ponieważ człowiek może się do niej porównać.
Jeszcze muszę trochę rozwinąć myśl samej wolności... Po popełnieniu samobójstwa, do którego przymusiły ją złe duchy (bo bogini jest kreowana pod konwencje satanistyczną, a to właśnie od niej pochodzą nadmienione duchy zabierające naszą bohaterkę do jej stworzycielki). Zazwyczaj zakłada się, że ucieczka uciemiężonego 'ku wolności', to po prostu samobójstwo- wywodzi się to z konwencji romantycznej. Werter pakując sobie kulkę w łeb wygrał jako kochanek, jako romantyczny bohater zaznał wolności, uwalniając się od męczącego go uczucia. Tak samo nasza wybitna bohaterka; może nie do końca wygrała (na razie), bo w końcu była ziemianką i miała życie na ziemi i musiała z niego zrezygnować, pomimo tego, ze chciała coś zrobić; ale jako służebnica swojej bogini wypełniła powierzoną jej misję.
Teraz parę słów o tym, z czego nasz anioł musi się wyrwać... Czym jest sfera profanum, ale dla nas? Żyjemy na świecie. Nasze dusze (w różnym stopniu rozwinięte) są zamknięte w ograniczonych ciałach. Znajdujemy się w społecznościach, które w różny sposób wpływają na naszą indywidualność (która w zasadzie jest pejoratywnie postrzegana OGÓLNIE). Nie każdy jest w stanie dostrzec to, że jest w środku słaby i nie potrafi zrozumieć drugiego człowieka, nie potrafi zaufać i wybaczyć samemu sobie, a nie mowa o miłości do bliźniego. Przez to razem z innymi słabymi ludźmi zatracamy się pędzie goniącej nas cywilizacji. Anielska istota, taka, która wie, że potrafi miłować innych (w ten sposób staje się lepsza od swojej stworzycielki!) zaczyna wyróżniać się z tłumu, zaczyna być przez nich odrzucana i po ludzku jej psychika słabnie. Jej wielka dusza staje się zniewolona słabym ciałem, społeczeństwem i wszystkim tym co ją otacza ('ona miłość daje jak bogini i jak kobieta'- czyżby była prostytutką, taką samą jak Sonia ze 'Zbrodni i Kary' F. Dostojewskiego??)
Rozwinę jeszcze odrobinę myśl o 'wyrwaniu się' anioła. Chodzi mi o interpretacje w nawiązaniu. Bogini musiała zesłać swoje najdoskonalsze dzieło na ziemię z misją, nadając jej wolną wolę, ale ograniczając ją nadaną jej misją i tym, że cały czas pozostawała ona pod jej opieką. Rysuję się nam teraz skomplikowany paradoks... Niby z jednej strony to, że jest na ziemi zapewniało jej pewną wolność, ale jednak miała nad sobą pewną władzę, a umierając i wracając do swojej Bogini uwalnia się od ziemi i idzie wolna, by dalej wypełniać dzieło swojej niedoskonałej mistrzyni, która cały czas się nią opiekowała. Więc czym jest ta wolność? Bluźnierstwem? Buntem przeciwko swojej bogini? Jedynym momentem wolności w życiu nad-kobiety jest jej śmierć. Wtedy właśnie całkowicie wyzwolona leci na swoich skrzydłach, by znowu stać się służką.
Można to również zinterpretować to jako wizję satanistycznego Jezusa. Wpiszcie sobie zamiast określeń bogini- 'Bóg', a zamiast określeń kobiety- 'Jezus'. Zgadzałoby się! Bóg zesłał Jezusa na ziemię z misją odkupienia grzechów ludzkości. Kobieta ma misję- nie wiemy jaką. Czy jest ona demonicznym wcieleniem Jezusa Chrystusa? Przecież on też umiera, przez złe duchy! 'Zstąpił do piekieł'. A śmierć jest wynikiem działania złego ducha (zrodziła się z nieposłuszeństwa pierwszych ludzi, które było wynikiem działania Węża). Dokonano w ten sposób skrajnego bluźnierstwa Ofiary Baranka... Można tutaj też wyraźnie zauważyć zerwanie z katolicką konwencję trójjedności. Jezus jest z Bogiem i od Boga, a kobieta-anioł tylko od Boga.
Jeszcze na utwierdzenie moich słów omówię położenie podmiotu lirycznego w tekście. ID.sys jest historią wiedźmy (jak wskazuje tytuł) i w całości śpiewa ją Gumi. We Freyj'i tylko asystuje Karu. Można powiedzieć, że CUL w takim razie jest ludzkim wcieleniem wiedźmy.... Zaraz... Więc dlaczego wiedźma przyśpiewuje swojemu ludzkiemu wcieleniu, śpiewającemu o jej doskonałości? Bez sensu. Bardziej poprawnym stwierdzeniem będzie to, że CUL (którą widzimy na wiodącym arcie do piosenki) jest boginią śpiewającą zamiast swojego tworu. Zła bogini jest więc powodem, dla którego zrodziła się wyjątkowa kobieta... (Może była dzieckiem alkoholika? Może dzieckiem potraktowanym tak samo jak Edyp zaraz po urodzeniu? Może była dzieckiem gwałtu? <- obstawiam to ostatnie... Przecież można odważnie spekulować, że sama jest prostytutką, która służy złu, przez które została zrodzona.)
Na koniec podam jeszcze krótką interpretację obrazka, który widzimy przez cały czas trwania piosenki w PV. Zacznijmy interpretacje od tego, że podzielimy go na trzy części- część ludzką, część niebieską oraz dzielący je miecz. Miecz jest symbolem walki... Czyli mowa jest o tym, o czym wspomniałem wcześniej- walki ciała z duszą. Po jednej stronie jest ciało, a po drugiej dusza. Tutaj znowu rysuje się nam kolejny ciężki orzech do zgryzienia. Dlaczego ta strona ludzka ma niebieskie tło, a ta boska, nie dosyć, że ma maskę, to jeszcze jest na ciemnogranatowym, prawie czarnym tle? Dlaczego to właśnie ta ludzka część rysuje granicę trzymając miecz? Wychodzi na to, że ludzka postać głównej bohaterki chce podjąć walkę ze swoją gorszą od siebie stworzycielką, która opiekowała się nią, kiedy ta była na ziemi (THIA! Tak się opiekowała, że musiała zostać prostytutką i popełniła samobójstwo!?). Po części ludzkiej świeci słońce- ludzie potrzebują takich wybitnych jednostek, a z tymi satanistycznymi, bluźniącymi przeciwko samym sobie i przeciwko nam bóstwami musimy walczyć. Musimy pokazać, że to my mamy siłę, że jesteśmy ludźmi, a słowo człowiek coś znaczy. Słowo 'człowiek' znaczy 'Człowiek', a nie 'marionetka'.
W ten oto sposób wyjątkowa (skrzydlata- anielska- niebieska, boska- wyjątkowa <- symbolika) kobieta zaznała wolności tylko podczas śmierci, bo przez całą swoją egzystencję będzie tylko i wyłącznie niewolnikiem samej siebie. Jednocześnie jej skomplikowana postać okazała się antropomorfizacją egzaltacji i bluźnierstwa, ale jednocześnie tworem lepszym od samego stwórcy. Całokształt ukazuje nam szereg uniwersalnych wartości, które człowiek powinien wziąć sobie do serca, zrzucić z siebie nałogi i nie służyć złu, nawet jeśli się od niego pochodzi.
Smutna ta historia... Ale będzie i tak jeszcze smutniejsza <3! A JAK! Czas wziąć pod warsztat ID.sys mój drogi fandomie. Żeby było jeszcze ciekawiej zrobimy trochę na opak. We Freyj'i omówiłem najpierw treść piosenki a potem oprawę graficzną, a tutaj zróbmy na odwrót, ponieważ więcej symboli jest w video, niż w samym tekście czy zaprezentowanej formie.
Na samiutkim początku widać jakby bąble powietrza się unoszące się do góry- to oznacza niewyobrażalne cierpienie, bezradność, upadek, lęk, jedną z najgorszych śmierci- utopienie (jak potem wyjdzie kobieta nie do końca popełni samobójstwo, bo moment śmierci jest opisany dopiero w tej piosence).
0:27- Pękające szkło- symbol końca (moment śmierci).
0:34- Pojawia się cmentarzysko.
0:47- Motyw przeplatanki. Przeplatanka to symbol najdoskonalszego przepływu energii, dobrej i złej (zwłaszcza w formie nieprzerwanej wstążeczki) + dłoń przed nimi, jakby sterująca arkanami.... Przecież kobieta już jest wolna, jej dusza śpiewa sama z siebie. Może kierować to, gdzie pójdzie, chociaż i tak pójdzie służyć złu, bo przecież w nim trwała.
0:59- Tutaj mamy symbol jakiejś cieczy rozprzestrzeniającej się w wodzie. Jest to symbolicznie ukazany rodzaj śmierci jakim umarła nasz główna bohaterka. Jeśli jest to krew- jest ona symbolem zadania śmierci przez jakąś broń białą (nóż, sztylet, miecz), która przebiła serce, ale może to być przecież również sposób ukazania trucizny. Obok widzimy również bąbelki, takie same jak widzieliśmy na początku PV. Czyżby ciało upadło do wody po dokonanym mordzie?
1:12- Widać kobietę stojącą na kamiennej macie... Ten motyw jest nawiązaniem do szachownicy- gdy Merlin czarodziej i mędrzec legendy arturiańskiej, opuścił ostatecznie ziemię, zabrał ze sobą 13 magicznych przedmiotów m.in. szachownicę, symbolizującą walkę dobra ze złem, pojedynek, siłowanie się dwóch skrajnych poglądów, równych sobie przeciwników, umysłowy wysiłek, wygraną dobra (bo białe zaczynają). Bardzo dziwne jest to, jak stoi postać... Mamy wrażenie, że jeśli byłaby to szachownica stałaby na dwóch polach jednocześnie. Wyraźne złamanie konwencji... Kobieta jest zawieszona między dobrem, a złem...
W tym momencie widać również, że oddalającą się kamienną 'szachownicę' przesłaniają ciemne chmury... Jakby cały wszechświat pozostawił tą psychomachię samej bohaterce.
1:19- Pnące się do góry strugi światła we florystycznej formie, prosto do gwiazd. Kosmos jest ogólnie nieskończoną przestrzenią, nieokiełznaną energią (a jedyną nieokiełznaną energią jest w końcu Szatan!), a ogrom skazanych na mieszkanie w złym, wypełnionym śmiercią świecie żyć kieruje się właśnie ku złej bogini.
Po błysku w dwudziestej dziewiątej sekundzie pierwszej minuty widać płynące chmury... W zasadzie niby taki zapychacz na te kilkanaście sekund, kiedy głos zniknął, ale wrażliwy obserwator zrozumie, że jest to znak, że na ziemi, pomimo wielkiej tragedii jaka się stała... Życie toczy się dalej, bez większych zmian- takich osób są tysiące na świecie!
1:43- Upadła bohaterka, pokazuje, że się poddała. Skazuje się na przegraną, ponieważ źle przeżyła swoje życie. Oddaje się we władanie ogromu.
W tym samym momencie widzimy, że wciąż unoszą się bąbelki powietrza... Czyli jakby martwe ciało wciąż tonęło i umierało...
Na 1:56 pojawia się motyw gór... Będzie się on znaczący dopiero potem. Góry symbolizują stałość, światło, pępek świata, siedzibę bogów, drogę do nieba/czyśćca/ piekła, zmartwychwstanie, objawienie, mistykę, samotność, mądrość, pokój, aspiracje i osiągnięcia ludzkie, dzieła pracy ludzkich rąk, kobietę w ciąży, miejsce porzucania dzieci, młodość i czystość (wg. słownika symboli Kopalińskiego xD niestety nawet ja czasami mogę czegoś zapomnieć c'nie!?!?!?) <- każde z tych znaczeń można przypisać w pewnym sensie naszej bohaterce!
2:10- Cień umęczonej postaci, a w tle fluoryzujący motyw z początkowych scen- z dłonią i przeplatanką. Mamy wrażenie, że głowa jej patrzy się w pewną przerębel. Mogła widzieć w niej swoje życie. Umierając dokonuje rozrachunku sama ze sobą, ze wszystkiego co zrobiła, a jej umęczone ciało jest symbolem cierpienia, piekła, zagłady co jest shiperbolizowane potem efektem mnożenia się obrazów (2:23-2:24), po czym widzimy twarz- noc (pora zabójstwa), obraz bóstwa, karę, opiekę, władzę, moc, prawdę i piękno (również wg. słownika W. Kopalińskiego) <- tak samo i w tym wypadku, każdy z tych symboli ma odniesienie do głównej bohaterki.
2:46- Góry przybierają kształt metropolii z powywracanymi budynkami obrośniętymi pnączami- znak końca świata; upadku wartości, człowieka. (2012 xDD!!... gomenasai, musiałem)
2:54- PLUM! Te efekty 'zepsutego dekodera' kończące się równo na trzeciej minucie znaczą przejście... Jakby właśnie w tym momencie piosenki nasza bohaterka przestała umierać- już jest nieżywa. Następuje szeroko pojęta synteza. Ciało już bez duszy upada na dno zbiornika wodnego, jego życie uszło z niego z bąbelkami powietrza, a iskrząca się dusza... W momencie apogeum piosenki (4:09-4:11 <-w tłumaczeniu CZERWIEŃ spadająca ku wodzie!) Czerwień- ciało ludzkie, energia, krew, męskość, ruch, światłość, serce, miłość, przerażająca potęga, oświecenie duchowe, twórczość, grzech, męczeństwo Chrystusa, nienawiść, walka, niebezpieczeństwo, zbrodnia czy wolność. Czy czegoś nam to nie mówi... Ciało ludzkie, zbrodnia, serce, krew, miłość upadające do wody... Całokształt tych symboli, ja osobiście interpretują następująco- bohaterka popełniła samobójstwo na pewno... Tylko jak ono wyglądało? Musiała wykazać się twórczym myśleniem, bo przecież miała swoje zasady i pomimo tego, że chciała odejść, wiedziała, że samobójstwo wiąże się ze złem. Według mnie jest to bardzo wyraźne pokazania tego, że to ktoś zabił ją, a ona wiedziała o tym, że ten ktoś to zamierza. Sama oddała się w ręce oprawcy, by odejść. (Klient? Prawdopodobnie.)
4:11- Ponowne pojawienie się gór... Nie wiem dlaczego, ale mi kojarzą się one z paruzją Chrystusa...
4:16- Upadanie części ciała... Ofiara... Czyli podsumowanie.
Warto zauważyć, że od momentu ponownego pojawienia się gór wciąż widać bąbelki!
4:29- Pojawia się opadające na dno umęczone ciało... Ale zaraz...! Przecież ona ma jakoś tak mało włosów... Poświęcenie swojego życia dla jakiegoś ważnego celu? Jaki ona mogła mieć cel!? Chyba tylko taki, by pokazać nam, że trzeba żyć lepiej, że trzeba widzieć to, że jesteśmy słabi, że wszystkim nam potrzeba miłości, że musimy się zatrzymać w tym biegu...
I na końcu nie ma charakterystycznego dzwoneczka, który otworzył i zamknął 'FRAYJA.sys' oraz rozpoczął 'ID.sys'...
W treści w zasadzie za dużo się nie dowiadujemy... (link z subami)
Tekst utwierdza nas tylko w sprawie tego, że pomimo tego, jak akt mordu wyglądał, było to samobójstwo, a bohaterka przebywa po śmierci ze swoją boginią (zerwanie z chronologią- w próżni coś takiego nie istnieje). Możemy również snuć teorię na temat tego, czy spełniła swoją rolę na ziemi, czy nie... Według mnie tak, bo przecież spełniła swoją misję ofiarowując się, by ktoś to opisał, a również umarła żyjąc zgodnie z boginią, więc wygrała całe swoje życie.
Można też się doczytać kolejnych bluźnierstw w stronę męki Chrystusowej... Jakby była ona zezwoleniem na coś... Zaprzecza to boskości Jezusa, bo ukazuje jego słabość podczas żałosnej śmierci w tym utopijnym świecie/klatce, z którego chce się wydostać. Przebywanie pod skrzydłami swojej bogini nie jest do końca zgodne z wolą kobiety (wykorzystuje ją do czegoś, czego nie chce robić- trwania w grzechu <- kolejne bluźnierstwo). Kończy się to na tym, że boskie królestwo kruszeje, a Jezus był tylko marionetka, a nie samym Bogiem.
Kaoling jako kompozytorka swoją muzyką tworząca inny, magiczny świat- unikatowy, wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, pokazała na co ją stać tworząc dwie piosenki, w których zawarła więcej mądrości, niż nie jeden powieściopisarz w całej serii książek chciałby zawrzeć. Głębia i siła znaczenia, pomimo wręcz wyrafinowanego wpływu okultystycznych i antychrześcijańskich wartości pokazuje obraz człowieka, który wie jak żyć dobrze, jak postępować i który ma w sobie tyle siły, by na swoim przykładzie (pomimo tego, że same czyny są złe!) pokazać jak powinno się postępować.
Jakieś wnioski? Ja wyciągnąłem takie, że za długo tutaj siedzę i powinienem iść spać! spędziłem nad tą notką jakieś 7h... Ehh... Mam tylko nadzieję, że wy wyciągniecie z nich trochę więcej przemyśleń ode mnie xD'''
Ale... Co jak co... Piosenki MEGA głębokie. Osobiście, jedne z moich NAJULUBIEŃSZYCH.
A teraz SeeU i DOBRANOC :*
Kin.